„Pszczelarstwo? Mamy wśród nas nawet 15-latka!” Wywiad z prezesem Brzeskiego Koła Pszczelarzy Januszem Filipem

„Pszczelarstwo? Mamy wśród nas nawet 15-latka!”

Janusz Filip. Pewnie nie wszyscy sąsiedzi znają go od strony jego największej pasji, czyli pszczół. Choć razem ze swymi towarzyszami z Brzeskiego Koła Pszczelarzy nieustannie stara się zachęcać nowe osoby do tego niecodziennego hobby. I to skutecznie, bo ludzi zakładających własne pasieki w naszym regionie jest coraz więcej, a pszczelarze z Brzeska coraz częściej zdobywają nagrody i wyróżnienia. Po raz ostatni pod koniec lutego na corocznej konferencji w Szynwałdzie, organizowanej przez Pogórski Związek Pszczelarzy. Poprosiliśmy Filipa o opowiedzenie nam o jego pasji.

Czy zajmowanie się pszczołami jest zajęciem wymagającym czasowo?

– Zależy jak kto traktuje pszczelarstwo. Może ono być przyjemnym i sympatycznym hobby, gdzie człowiek przy pszczołach odpoczywa. Zwykle jako, że jest to hobby to jest ono czymś zajmującym. 4-5 uli to jest taka norma, dla osób, które chcą się tym zajmować czysto dla przyjemności.

            Są też tacy którzy mają 15, 20, 40, czy jeszcze więcej uli. Powyżej 80-ciu uli pasiekę trzeba zgłaszać do skarbówki, co się wiąże z niewielkimi opłatami. Generalnie zakłada się, że  ok. rodzin pszczelich to już jest pasieka zawodowa. Akurat w naszym brzeskim kole jest tylko jedna pasieka zawodowa. Reszta pszczelarzy z koła ma raczej maksymalnie 50-70 uli, a przeciętnie mają ok.20 rodzin pszczelich. Oczywiście czym więcej ma się pszczelich rodzin, tym więcej jest przy tym pracy.

Udaje się panu czy ogólnie:państwu z całego koła zachęcić nowe osoby do pszczelarskiego hobby?

– Cały czas zapraszamy nowych pszczelarzy. Mamy nawet wśród nas bardzo młodego chłopaka, ma może 13-15 lat, przyprowadził go do nas jego ojciec bądź dziadek. Młodzieniec ma kilka uli. Generalnie więc staramy się zachęcać nawet najmłodszych, choć pamiętamy z drugiej strony także o starszych osobach – dla nich zajmowanie się czymś takim może być pożyteczne, może im pomagać. Nasze koło od jakiegoś czasu szybko się powiększa. W przeciągu dwóch ostatnich lat, odkąd zostałem prezesem zwiększyło się z ok. 50-ciu członków do 84-ech teraz. Jesteśmy pod względem ilości członków drugim kołem w Pogórskim Związku Pszczelarzy.

Kiedy załapał pan bakcyla na zajmowanie się pszczołami? Czy to jest coś, co pana fascynowało od dziecka?

– Pierwszy kontakt nastąpił na studiach. Nikt u mnie w rodzinie pszczołami się nie zajmował. Natomiast kończąc studia ogrodnicze miałem zajęcia z pszczelarstwa. Potem nastąpił taki moment gdzie miałem swój sad i poszukiwałem czegoś nowego. W tym czasie udałem się na wyjazd z pszczelarzami do Austrii, to było 25 lat temu…no i się zaczęło [uśmiecha się]. Na początku miałem kilkanaście rodzin pszczelich, a teraz mam ok. 40-stu.

Czy pszczelarstwo jest pana największą miłością, jeśli chodzi o przyjemności?

-Myślę, że jest chyba największą, bo poza tym moją pasją jest także ogrodnictwo, które poza tym jest moim zawodem wyuczonym. W swoim sadzie mam posadzonych ok. 50-ciu odmian drzew, starych odmian jabłoni, gruszy…Są wśród nich takie odmiany, które już zanikają z naszych sadów. A przy okazji jak są pszczoły, no to one te drzewka zapylają i stopniowo, stopniowo ten sam się zapełnia owocami (to są młode drzewka jeszcze więc dopiero zaczynają owocować).

            Wszystkich pszczelarzy zachęcamy również do zapoznania się z apelem „Ratujmy razem pszczoły!” jaki Brzeskie Koło Pszczelarzy wystosowało na swojej stronie internetowej: www.brzescypszczelarze.pl

Rozmawiał

Manuel Langer

Artykuł z gazety „Głos Brzeski” nr 3 Marzec 2018